W 2006 roku, Mozilla przyczepiła się do debiana o to, że ten wykorzystuje ich znaki
towarowe.
Chodziło głównie o to, że debian wprowadzał swoje poprawki, które nie były zatwierdzone przez zespół
Mozilli. W efekcie czego, debian pozmieniał nazwy szeregu produktów Mozilli i tak zamiast normalnego
Firefox'a mamy Iceweasel, podobnie z Thunderbird'em i Icedove. Obecnie nie ma możliwości wgrania
aplikacji Mozilli wykorzystując repozytorium debiana. Trzeba się trochę wysilić i paczki pobierać
ręcznie z serwerów Mozilli. Takie rozwiązanie nie jest zbytnio praktyczne, bo przecie w linux'ie
aplikacji nie aktualizuje się za pomocą ich interfejsów graficznych. Jeśli tak by było, to
musielibyśmy uruchamiać przeglądarkę z uprawnieniami root w trybie graficznym, czego raczej nikt
rozsądny nie próbowałby robić. Można, co prawda, napisać skrypt i całą operację aktualizacji nieco
zautomatyzować. Problem w tym, że zarówno Firefox jak i Thunderbird ważą tak około 50 MiB każdy i
taka aktualizacja polegająca na pobraniu całej aplikacji i zainstalowaniu jej na nowo zjadłaby
trochę transferu. Istnieje jednak rozwiązanie, które zakłada wykorzystanie plików
MAR. Ważą one zaledwie
kilka MiB, bo zawierają jedynie aktualizację danej aplikacji. W tym wpisie spróbujemy się przyjrzeć
procesowi aktualizacji z wykorzystaniem tych właśnie plików.
Zgodnie z informacją na tym blogu, Firefox wraca do debiana i
zastępuje tym samym Iceweasel. Od tego momentu można już instalować pakiet firefox
i cieszyć się
normalnym produktem Mozilli. Niniejszy artykuł w dalszym ciągu znajduje zastosowanie ale nie można
mieszać opisanego niżej sposobu aktualizacji Firefox'a z tym dostarczanym w ramach menadżera
pakietów apt
/aptitude
. Zatem albo instalujemy Firefox'a bezpośrednio z repozytorium debiana,
albo ściągamy pakiet z serwerów Mozilli.